Dystrybucja węgla powinna odbywać się na wolnym rynku, na którym cena kształtowana jest przez mechanizmy popytu i podaży – podkreśla Łukasz Horbacz, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla (PIGSW).
- Łukasz Horbacz, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla (PIGSW), wskazuje, że początek 2023 roku był bardzo trudny zarówno dla prywatnych dystrybutorów węgla w Polsce, jak i jego nabywców.
- Przypomina on też, że pomimo zapewnień ówczesnego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina o zwiększeniu wydobycia węgla w Polsce, spadło ono w okresie od stycznia do czerwca 2023 roku o 4,6 miliona ton, czyli o niemal 20 procent.
- W tym samym czasie (od stycznia do maja 2023 roku) import węgla do Polski wyniósł aż 10,5 mln ton i był ponad dwukrotnie większy niż w analogicznym okresie 2022 roku, gdy do Polski sprowadzono nieco ponad 5 mln ton węgla.
Łukasz Horbacz, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla (PIGSW), podkreśla, że pokłosiem zbyt pospiesznie wprowadzonego embarga na rosyjski węgiel w 2022 roku oraz zupełnym odcięciem prywatnych dystrybutorów węgla od możliwości handlu polskim węglem od największego producenta węgla krajowego – Polskiej Grupy Górniczej, był ogromny niedobór węgla opałowego w Polsce, skutkujący galopującym wzrostem jego cen, a następnie zupełna deregulacja rynku spowodowana przerzuceniem dystrybucji węgla z podmiotów wyspecjalizowanych na samorządy, które zupełnie nie były na to gotowe i na sklep internetowy PGG, w którym zakup węgla w pewnych okresach graniczył z cudem.
„W dniach 17-27 stycznia 2023 roku na zlecenie naszej Izby firma badawcza Minds & Roses przeprowadziła badanie pt. „Wydatki na zakup węgla w gospodarstwach domowych w sezonie 2022/2023”. Badanie przeprowadzono na losowej próbie reprezentatywnej (N=1000) w grupie decydentów w zakresie zakupu węgla do ogrzewania domu / mieszkania na terenie całej Polski.
W połowie lutego 2023 roku opublikowaliśmy wyniki tego badania, z którego wynikało jasno, że sytuacja gospodarstw domowych ogrzewających się węglem jest bardzo trudna.
Średnie wydatki na zakup węgla w sezonie grzewczym 2022/2023 wzrosły w stosunku do poprzedniego sezonu o 49 proc. i wyniosły ponad 4400 zł. Udział wydatków na węgiel w całym budżecie domowym wzrósł w skali całego kraju o średnio 34 proc., a poziom ubóstwa energetycznego wzrósł aż o 69 proc. O ponad 60 proc. wzrósł także odsetek gospodarstw domowych odczuwających dyskomfort cieplny związany z bardzo wysokimi cenami węgla. Na początku 2023 roku aż 36 proc. gospodarstw domowych deklarowało, że nie posiada żadnych zapasów węgla, a 8 proc. gospodarstw nie było w ogóle stać na jego zakup” – wskazuje Łukasz Horbacz.
Jego zdaniem pomimo wielu rozwiązań pomocowych takich jak dodatki węglowe i tzw. preferencyjna sprzedaż węgla przez spółki skarbu państwa, wzrost wydatków na węgiel w poprzednim sezonie grzewczym był ogromny, a sam rynek węgla opałowego w Polsce zupełnie zdemolowany.
https://9530f1798eb0b5356b3310b66b390989.safeframe.googlesyndication.com/safeframe/1-0-40/html/container.html „Na początku marca 2023 roku w Głównym Instytucie Górnictwa w Katowicach odbyło się spotkanie, w którym udział wzięli przedstawiciele spółek węglowych – Tauronu Wydobycie, Węglokoksu Kraj, Węglokoksu, PGE Paliwa, Jastrzębskiej Spółki Węglowej, przedstawiciele sprzedawców węgla, w tym także naszej Izby oraz naukowcy i eksperci branży węglowej w Polsce.
Na spotkaniu omawiane były kwestie związane z rozporządzeniem ministra klimatu i środowiska dotyczącym wymagań jakościowych dla paliw stałych oraz kwestie kosztów dla gospodarstw domowych związanych z zakupem węgla na przestrzeni kilku poprzedzających spotkanie miesięcy.
Pod koniec marca Ministerstwo Aktywów Państwowych rozpoczęło wygaszanie programu preferencyjnej sprzedaży węgla przez gminy i wskazało, że 30 kwietnia upłynie termin możliwości składania zamówień na węgiel. Sama sprzedaż zakupionego węgla do gospodarstw domowych mogła odbywać się dalej po tym terminie, ale już wtedy pojawiło się ryzyko, że samorządy pozostaną z towarem, który nie będzie mógł zostać sprzedany, bowiem z przepisów wynikało, że gminy nie będą mogły liczyć na możliwość zwrotu niesprzedanego węgla do państwowych spółek (podmiotów wprowadzających do obrotu)” – zaznacza Horbacz.
– „Zamiast zwrotu zaproponowano nowe rozwiązanie – tzw. sprzedaż końcową, polegającą na na możliwości dalszej sprzedaży węgla osobom fizycznym z gospodarstw domowych – jednak na bardziej liberalnych zasadach – bez limitów ilościowych i bez względu na lokalizację gospodarstwa domowego.
Pod koniec marca nasza Izba zaprezentowała wyniki projektu badawczego mającego na celu podsumowanie preferencyjnej sprzedaży węgla przez gminy w Polsce, na rzecz gospodarstw domowych oraz zbadanie rynku dystrybucji węgla przez samorządy.
W ramach naszego badania wysłaliśmy ankietę do 2478 gmin w Polsce, a udział w niej wzięło 1830 gmin (74 proc. wszystkich gmin w Polsce).
Wyniki badania są bardzo obszerne i nie będziemy tu wszystkich przytaczać. Najważniejszym jedna wnioskiem płynącym z badania (w naszym odczuciu) był taki, że gdyby w program sprzedaży preferencyjnej nie byłyby angażowane gminy, tylko bezpośrednio prywatne przedsiębiorstwa zajmujące się sprzedażą węgla, to realizacja programu przebiegłaby sprawniej (odpowiedź taką wskazała większość ankietowanych gmin).
Ankieta ukazała też wiele problemów z jakimi borykały się gminy, przede wszystkim braki węgla, ogólną niewydolność systemu, ograniczone możliwości realizacji dostaw i opóźnienia w wykonywaniu formalności związanych z programem.
Na najważniejsze pytanie postawione w naszej ankiecie – „Czy cel programu w postaci zapewnienia gospodarstwom domowym węgla na sezon grzewczy 2022/2023 został osiągnięty?” twierdząco odpowiedziała tylko niespełna połowa ankietowanych gmin. Wśród pozostałych gmin 19 proc. gmin odpowiedziało przecząco, a 35 proc. gmin wybrało odpowiedź „trudno powiedzieć”.
Co ciekawe, jak wynika z rządowego podsumowania sprzedaży gminnej, w programie, którego celem było obniżenie ceny węgla importowanego dla obywateli, na 2 mln ton wprowadzonych do obrotu paliwa, zaledwie 700 tyś. ton stanowił węgiel importowany. Z 12 mln ton wątpliwej jakości węgla zaimportowanego przez Państwowe spółki na rozkaz premiera Morawieckiego do sektora klienta indywidualnego trafiło 700 tyś. ton, czyli niespełna 6 proc całego importu” – podkreśla Łukasz Horbacz.
„Rząd zbyt szybko wprowadził embargo na węgiel ze wschodu, a później kazał państwowym spółkom importować na potęgę i zalać polski rynek drogim i kiepskiej jakości węglem”
– „W czerwcu ubiegłego roku na rynku węgla opałowego pojawił się zupełnie nowy problem, a były nim antykonkurencyjne i nierynkowe praktyki największego w Polsce państwowego producenta węgla – Polskiej Grupy Górniczej.
Pierwszym poszkodowanym działań PGG był nie kto inny jak samorządy, którym co prawda przedłużono możliwość sprzedaży węgla na preferencyjnych warunkach, ale jak twierdzili sami samorządowcy – „byli oni bez żadnych szans na tą sprzedaż, wobec cen węgla jakie zaproponowała na rynku Polska Grupa Górnicza”.
Gminy zaczęły więc mierzyć się z problemem tysięcy ton węgla zalegającego na ich składach, którego nie były w stanie sprzedać, bo państwowy gigant zaczął sprzedawać swój własny węgiel w cenach do jakich gminy nie były w stanie nawet się zbliżyć.
Paradoksem całej tej sytuacji było to, że kolejny już raz rynek musiał mierzyć się w konsekwencjami tych samych, błędnych decyzji rządu. Najpierw rząd zbyt szybko wprowadził embargo na węgiel ze wschodu odcinając Polskę od głównego kierunku importu węgli opałowych.
Później kazał państwowym spółkom importować na potęgę i zalać polski rynek drogim i kiepskiej jakości węglem (głównie miałem węglowym) z całego świata. Następnie kazał samorządom ten węgiel sprzedawać, a gdy okazało się, że zima była wyjątkowo łagodna i popyt na węgiel znacznie niższy niż przewidywano, największy państwowy producent węgla zaczął konkurować z samorządami, sprzedając węgiel znacznie taniej niż one” – podkreśla Horbacz.
– „PGG konkurowała nie tylko z gminami, ale także z całym sektorem prywatnym, któremu konsekwentnie odmawiała możliwości zakupu polskiego węgla. Po raz pierwszy w pokomunistycznej historii Polski, handel polskim węglem został niemal całkowicie odebrany polskim, prywatnym firmom i upaństwowiony.
W obliczu braku możliwości handlu polskim węglem nie mieliśmy innego wyjścia jak rozpoczęcie procesu zmiany nazwy naszej Izby, która po ponad 10 latach swojej działalności w czerwcu 2023 r. zmieniła nazwę z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla na Polską Izbę Gospodarczą Sprzedawców Węgla.
Nie była to dla nas zmiana ani łatwa, ani tym bardziej przyjemna. Decydenci nie chcieli jednak, by polski węgiel był sprzedawany przez polskie firmy z sektora prywatnego, więc jeśli polski węgiel nas nie chciał, to i my nie mogliśmy już dłużej przedstawiać się jako sprzedawcy polskiego węgla, gdyż byłoby to po prostu nieprawdziwe i nieuczciwe.
16 czerwca 2023 r. w Katowicach odbyła się coroczna Konferencja Sprzedawców Węgla organizowana od wielu już lat przez naszą Izbę.
Podczas konferencji rozmawialiśmy o tym co najważniejsze i aktualne na rynku węgla – zarówno na poziomie krajowym, jak i światowym, o ogólnych trendach w gospodarce, a także o zmianach w przepisach prawa dotykających naszej branży.
W pierwszej połowie roku znacząco spadło wydobycie węgla kamiennego w Polsce wobec wzrostu importu.
Pomimo zapewnień ówczesnego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina o zwiększeniu wydobycia węgla w Polsce, spadło ono w okresie od stycznia do czerwca 2023 o 4,6 miliona ton, czyli o niemal 20 procent.
W tym samym czasie (od stycznia do maja 2023) import węgla do Polski wyniósł aż 10,5 mln ton i był ponad dwukrotnie większy niż w analogicznym okresie 2022 roku, gdy do Polski sprowadzono nieco ponad 5 mln ton węgla.
W samym tylko 2022 roku do Polski zaimportowano około 19,4 mln ton węgla, z czego ogromna ilość zalega nadal na zwałach, co uniemożliwiało zwiększenie produkcji przez krajowych producentów” – wskazuje Łukasz Horbacz.
Z problemem zalegającego węgla z importu mierzyły się także samorządy
Przypomina również, że na początku sierpnia 2023 roku pojawiły się kolejne sygnały o tym, że do Polski zaimportowano zbyt wiele węgla, który zaczynał być coraz większym problemem.
– „Na składach Węglokoksu zalegało wciąż 1,5 miliona ton węgla z importu i to węgla kupionego w cenach znacznie wyższych niż ceny do jakich węgiel zdążył spaść do tego czasu.
Rząd jednak zabezpieczył państwowe spółki przed stratami finansowymi spowodowanymi sprzedażą węgla poniżej cen zakupu umową o rekompensatach na które przesunięto 1,4 mld zł z rezerwy celowej na rok 2023. Sektor prywatny znów został pozostawiony sam sobie i znów musiał konkurować z tańszym węglem dotowanym ze środków publicznych.
Z problemem zalegającego węgla z importu wciąż mierzyły się także samorządy. Na początku października na gminnych składach opału leżało nadal 59 000 ton węgla, z którym gminy nie wiedziały co zrobić.
Sprawy nie ułatwiała im Polska Grupa Górnicza, która wobec nadmiaru węgla na rynku sama zaczęła borykać się z problemem rosnących zwałów przy kopalniach. Wobec braku sieci dystrybucji, PGG wpadła więc na pomysł, aby węgiel ten sprzedawać ze stratą finansową, a więc znacznie poniżej cen wydobycia, które w ubiegłym roku wzrosły do rekordowego poziomu średnio 940zł/t. To nie tylko 2 razy więcej niż jeszcze 2-3 lata wcześniej, ale także najwięcej na całym świecie!
O tym, że wydobycie węgla w Polsce jest najdroższe na świecie rozpisywały się pod koniec października wszystkie media w Polsce, pokazując zestawienia, z których wynikało, że górnictwo w Polsce jest 12-krotnie mniej efektywne niż w USA czy w Australii i dwukrotnie mniej efektywne niż w Indiach, które plasują się na drugim miejscu od końca (po Polsce) pod względem nieefektywnego wydobycia.
Dane o najmniej efektywnym wydobyciu na świecie zbiegły się w czasie z publikacją sprawozdania zarządu PGG z działalności za 2022 rok, które pokazało gigantyczną skalę wzrostu wynagrodzeń w spółce” – zaznacza Horbacz.
Wskazuje jednocześnie, że „przeciętne wynagrodzenie w PGG w 2022 wzrosło rok do roku o 33,33 proc., a w 2023 roku mieliśmy kolejne 15,4 proc. podwyżki. Wszystko to przy galopującym spadku wydobycia i gigantycznym wzroście jego kosztów.
Nic więc dziwnego, że pod koniec roku związkowcy zaczęli alarmować, że dziura w finansach spółki wynosi już 5 mld złotych i bez kolejnego zastrzyku z publicznych pieniędzy spółka po prostu upadnie.
Do fatalnej sytuacji finansowej PGG przyczyniły się nie tylko ogromne wzrosty kosztów wydobycia i zarobków pracowników, ale także jej własne i świadome działania polegające na sprzedaży węgla z coraz większą stratą finansową” – zaznacza Horbacz.
– „Zgodnie z obliczeniami naszej Izby, uwzględniając obowiązującą do 8 grudnia promocję Black Weeks, PGG była stratna na oferowanych luzem sortymentach węgla na kwotę od 316,83 zł netto/t do 674,43 zł netto/t. Średnia strata wynosiła zaś 534,16 zł netto/t (657,02 zł brutto/t)” – wskazuje Horbacz.
Podkreśla przy tym, że „w przełożeniu na wolumen 3,5 mln ton taka strata oznacza niemal 1,9 mld zł potencjalnej straty dla spółki w skali roku. Działania te uderzają jednak nie tylko w samą PGG, ale także w setki prywatnych firm – zarówno producentów jak i dystrybutorów węgla w Polsce.
PGG nie przejmuje się stratami, bowiem wie, że najprawdopodobniej zostaną one i tak „zasypane” pieniędzmi wszystkich polskich podatników, zapomina jednak o tym, że prowadzenie działalności, która nastawiona jest na eliminację innych uczestników z rynku, w oparciu o finansowanie ze środków publicznych, pozostaje w sprzeczności z prawem ochrony konkurencji, w tym przepisami dotyczącymi pomocy publicznej.
W związku z podejrzeniem naruszania konkurencji na rynku przez PGG, a co za tym idzie, utrudniania działalności innym uczestnikom rynku z wykorzystaniem środków publicznych, skargę do Urzędu Ochrony Klienta i Konkurencji, złożył już szereg podmiotów. Do podobnych działań szykuje się także nasza Izba, która zrzesza ponad 100 dystrybutorów węgla w Polsce” – przypomina Łukasz Horbacz.
Horbacz: rozmontowywanie i niszczenie rynku węgla w Polsce za pieniądze podatników także musi się zakończyć
Zastanawia się również nad tym, z jakimi wyzwaniami przyjdzie się zmierzyć w 2024 roku.
– „Choć popyt na węgiel pozostaje w skali świata rekordowo wysoki, w naszej części globu i kontynentu nastąpił jego spadek, co związane jest przede wszystkim z naciskiem na dekarbonizację w Unii Europejskiej” – podkreśla Horbacz.- Ceny węgla ustabilizowały się na poziomie niewiele powyżej 100dolarów/t w portach ARA (Antwerpia-Rotterdam-Amsterdam). Wiele zależy jednak od sytuacji geopolitycznej i dalszego rozwoju wydarzeń na Ukrainie, w Strefie Gazy, Chinach i innych potencjalnie zapalnych regionach świata. Rok 2022 pokazał, że nawet relatywnie niewielki konflikt lokalny jakim w skali całego świata był wybuch wojny na Ukrainie może mieć bardzo daleko idące skutki w postaci drastycznego wzrostu cen surowców energetycznych.
Sytuacja polskiego górnictwa zależeć będzie przede wszystkim od cen surowca na świecie i działań prowadzących do obniżenia kosztów produkcji przez największego producenta w kraju – Polską Grupę Górniczą” – podkreśla Horbacz.
– Jak zauważają bowiem eksperci „Istniejąca luka pomiędzy przychodami a kosztami jest bowiem najprostszą drogą do szybkiej likwidacji Polskiej Grupy Górniczej” – ocenił niedawno w rozmowie z portalem WNP.PL dr Jerzy Podsiadło, prezes oddziału Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w Katowicach, prezes Węglokoksu w latach 2009-2016 – przypomina Łukasz Horbacz. Wspomniany wywiad do przeczytania poniżej.
– „Rozmontowywanie i niszczenie rynku węgla w Polsce za pieniądze podatników także musi się zakończyć, bo ci sami podatnicy, który składają się na subwencje dla PGG, są później przez PGG za ich własne pieniądze niszczeni.
Rok 2024 może upłynąć więc na zmaganiach prawnych setek polskich firm prywatnych z państwowym gigantem, a działania te mogą objąć swoim zasięgiem nawet Komisję Europejską.
Stabilizacja rynku węgla w Polsce wymaga także radykalnego zaprzestania działań znanych z ustroju socjalistycznego w postaci daleko idących regulacji rynku przez państwo. Dystrybucja węgla powinna odbywać się na wolnym rynku, na którym cena kształtowana jest przez mechanizmy popytu i podaży.
Tu przede wszystkim rola rządzących, którzy powinni bliżej przyjrzeć się temu, co zrobiono z rynkiem węgla w Polsce od 2022 roku, przy ogromnym udziale państwowych spółek z PGG na czele.
Nasza Izba, jako przedstawiciel największej w Polsce organizacji zrzeszającej dystrybutorów węgla, życzyłaby sobie i wszystkim uczestnikom rynku powrotu do względnej normalności, w której zarówno podmiotu państwowe i prywatne dzielą wspólny rynek i funkcjonują na nim na równych i sprawiedliwych zasadach, współpracując wzajemnie w wielu obszarach, jak miało to miejsce przez wiele poprzednich lat, przed 2022 rokiem” – podsumowuje Łukasz Horbacz.
Źródło: https://www.wnp.pl/gornictwo/niszczenie-rynku-za-pieniadze-podatnikow-musi-sie-skonczyc-sprzedawcy-wegla-maja-dosc,791803.html