Na początku sierpnia za tonę węgla na składach trzeba zapłacić 1300-1800 zł brutto. – Wkrótce będziemy mogli zapomnieć o takich cenach – przestrzega Bogusław Ziętek, szef związku zawodowego Sierpień 80. To dlatego, że spada wydobycie węgla w polskich kopalniach.

  • Ceny węgla na składach kształtują się w przedziale 1300-1800 zł brutto za tonę, w zależności od jakości i kaloryczności.
  • W 2024 roku z krajowych kopalń może trafić na rynek około 3 mln ton węgla opałowego.
  • Obecnie około 3,5 mln polskich gospodarstw korzysta z węgla opałowego.
  • Szef związku zawodowego Sierpień 80 Bogusław Ziętek przewiduje, że na rynku może zabraknąć od 4 do nawet 6 mln ton węgli grubych i średnich.

– Ludzie żyją chyba jeszcze wakacjami, bo nie ma zbytniego ruchu – przyznaje w rozmowie z portalem WNP.PL szef firmy z Górnego Śląska, która handluje węglem. – Ceny kształtują się w przedziale między 1300-1800 zł brutto za tonę, w zależności od jakości i kaloryczności. Ekogroszki to koszt między 1400 a 1800 zł brutto za tonę, natomiast w przypadku węgli grubych, jak kostka czy orzech, to wydatek rzędu 1300-1800 zł brutto za tonę – dodaje nasz rozmówca.

Przed pandemią koronawirusa przyjmowano, że rynek komunalno-bytowy to u nas około 9 mln ton węgla. Takie szacunki pokrywały się również z danymi Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) dotyczącymi liczby gospodarstw domowych ogrzewających się węglem. Gdyby przyjąć, że z uwagi na wymianę źródeł ogrzewania ten rynek skurczył się nawet o około 30 proc., to i tak oznaczałoby, że w tym roku zapotrzebowanie będzie oscylować w granicach 6,5 mln ton.

Zapasy węgla. Może ich być od 900 tys. do 1 mln ton

 Ludzie mogą mieć zgromadzone w piwnicach około 900 tys. do 1 mln ton węgla – wskazuje w rozmowie z portalem WNP.PL przedstawiciel składu węgla z województwa dolnośląskiego. – To efekt w miarę łagodnej poprzedniej zimy oraz tego, że niektórzy nabyli surowiec na zapas. Jednak nadal zasadne jest pytanie, czy nie będzie niedoborów węgla grubego w tym roku, zważywszy na niską produkcję rodzimych spółek węglowych – dodaje.

W 2024 roku z krajowych kopalń może trafić na rynek około 3 mln ton węgla opałowego. Mamy nadmiar miałów dla energetyki na rynku, zatem kopalnie muszą zmniejszać wydobycie. A mniejsze wydobycie ogółem to także mniejsza ilość węgli średnich i grubych. Problem związany z nadmiarem miałów może zatem skutkować mniejszą podażą węgla opałowego. Wielu zastanawia się obecnie, jak będą się kształtowały ceny węgla opałowego.

Nasi rozmówcy wskazują, że na razie ruchu na składach nie ma. Natomiast kiedy zakupy skumulują się w kolejnych miesiącach, to może się to przełożyć na wzrost cen. Ostatnio ceny węgla w portach ARA (Antwerpia-Rotterdam-Amsterdam) poszły w górę, do poziomu 121 dolarów za tonę, co jest także efektem drożejącego gazu na rynku europejskim. Generalnie rzecz biorąc sytuacja geopolityczna i możliwość eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie może też mieć wpływ na ceny surowców, w tym węgla.

„Węgla opałowego będzie brakować. Już dziś jego produkcja w kraju jest mizerna”

– Jeżeli ceny węgla opałowego na składach kształtują się obecnie pomiędzy 1300-1800 zł brutto za tonę i nie ma zbyt dużego ruchu, to nic, tylko kupować – ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Bogusław Ziętek, szef związku zawodowego Sierpień 80.

– Dlatego, że już wkrótce będziemy mogli zapomnieć o takich cenach. A węgla opałowego będzie brakować. Już dziś jego produkcja w kraju jest mizerna. I będzie jeszcze niższa z uwagi na to, że spada wydobycie ogółem, a węgle grube i średnie to niewielki procent ogólnego wydobycia. W tej chwili około 3,5 mln gospodarstw opalane jest tego typu węglem. Jeżeli przyjmiemy, że jedno gospodarstwo średnio zużywa około trzech ton na sezon grzewczy, to zapotrzebowanie może być na poziomie około 10 mln ton. A polskie kopalnie produkują tego węgla między 3 a 4 mln ton. Oznacza to, że może zabraknąć na rynku od 4 do nawet 6 mln ton węgli grubych i średnich. To też oznacza, że węgiel opałowy będzie drożał – przewiduje Bogusław Ziętek.

Należy także pamiętać, że rynek handlu węglem w Polsce się zmienił. Przed 2022 rokiem w Polsce działało prawie 5 tysięcy składów węgla – zarówno tych dużych zajmujących się hurtem, jak i tych małych o zasięgu lokalnym. W skali całego kraju magazynowały one przeszło 1,5 mln ton surowca. Był to swoisty bufor i zabezpieczenie rynku.

Węgiel opałowy dobrej jakości można sprowadzić z Kolumbii oraz Kazachstanu. Jest jedno „ale”

Jednak tych składów w ostatnich latach znacznie ubyło. Przy niskiej produkcji krajowej trzeba się będzie posiłkować importem węgla. Kierunki importu węgla opałowego o dobrych parametrach jakościowych to głównie Kolumbia oraz Kazachstan. Tyle że przy imporcie – z uwagi na kruchość surowca – i tak 35-80 proc. ładunku stanowi miał węglowy. A tego ostatniego mamy nadmiar na rynku.

Zatem straty poniesione na wysianym z zaimportowanego półproduktu miale importerzy rekompensują sobie później wyższą ceną węgla opałowego. To także wskazuje, że raczej można się spodziewać wzrostów cen.

Przed pandemią zawsze węgiel najtańszy był wiosną. Wtedy można było liczyć na największe rabaty. Natomiast jego ceny systematycznie rosły w miarę zbliżania się sezonu grzewczego. I teraz może być podobnie.

Źródło: https://www.wnp.pl/gornictwo/ceny-wegla-na-zime-moga-wkrotce-wystrzelic,862515.html

Fotografia: PAP/Marcin Bielecki

Dodaj komentarz